Los Angeles jest pokryte grubą warstwą lodu po zderzeniu jednej z planet ze Słońcem. Brakuje żywności, a ludzie umierają z zimna. Jedynie w okolicach równika można jeszcze normalnie żyć. Każdy z mieszkańców próbuje dostać się na tereny nie ogarnięte kataklizmem. Wśród tych osób jest również doktor Kessler, który przewidział katastrofę.
Biorąc pod uwagę rok produkcji, budżet typowo telewizyjny i aktorów nie najwyższych lotów to jest nieźle. Tylko co za kretyn wpadł na pomysł (powtarza się to notorycznie w większości tego typu produkcji) żeby bohaterowie filmu przy np. -50stC i porywistym wietrze biegali bez czapek?:)
Tu np. jeden twardziel w ogóle...
Główny bohater przez cały film chodzi bez szalika i z odkrytą głową, jedna z dziewczyn ma kapelusik i całe uszy na wierzchu, zaś druga nosi wiosenny berecik. Najlepsze, że po drodze mijali ludzi, którzy pozamarzali, a byli ubrani cieplej od nich. Garderobiany w tym filmie chyba nigdy nie przeżył normalnej zimy.