Świetny western

Ciekawa historia i dobre wykonanie.

Zdecydowanie najlepszy western w historii kina.

Zdecydowanie są dwa lepsze, ale na podium jest:

http://www.filmweb.pl/Pewnego.Razu.Na.Dzikim.Zachodzie
http://www.filmweb.pl/Dobry.Zly.Brzydki

popieram. Jest wiele znakomitych westernów choćby "za garsc dynamitu" a problem z filmami Clinta jest taki że każdy western z jego udziałem bardzo dobry.

Bardzo trafna uwaga! I jak wybrać ten najlepszy?? Nie jest to łatwe

Dokładnie! Ponadczasowy film!

To jest antywestern. Poza tym nie ma czegoś takiego jak "za garść dynamitu", jak już to "Za garść dolarów", chociaż podejrzewam że autorowi chodzi o "Garść dynamitu", który nie jest wcale taki znakomity, co najwyżej dobry.

Kurcze sorry autorze tematu! Wypowiedź jest skierowana do użytkownika skyter.

dokładnie to jest antywestern, ale trzeba mieć na koncie obejrzanych kilkadziesiąt westernów z lat 50, 60 żeby dojść do takiego wniosku, na szczęście pamiętam jeszcze czasy, gdy telewizja puszczała je namiętnie o 12 w niedziele na dwójce

Co racja to racja. Trzeba że tak powiem "siedzieć w tym", żeby zauważyć te moim zdaniem subtelne dla przeciętnego widza różnice. W sensie że jak ktoś ogląda np. "Przełomy Missouri" wie że to western, ale nie wie że to antywestern.

Dla fanów westernów polecam również "Dobry zły i brzydki" i Tombstone- choć ma trochę niedociągnięć

Oo tak popieram w 100 %. To są świetne filmy.

sęk w tym, ze Dobry, zły i brzydki to właściwe antywestern, podobnie jak inne spod ręki Leone

:D

Zgadzam się.

W pelni zgadzam sie co do wielkosci filmu, ale jedno mnie dziwi. Dlaczego zaden z nich nie zareagowal, gdy sie przekonali, ze prostytutka wcale nie jest tak mocno okaleczona jak sie wczesniej nasluchali?

A jak mieli zareagować? Tak czy inaczej okaleczenia miała spore a jechali tam kawał drogi ,nie po to żeby wrocić z pustymi rękoma.Za zabicie 2 facetów ,mogli zgarnąć ,bardzo dużo pieniędzy a przecież Williamowi Munny raczej się nie przelewało ,patrząc na początek filmu.Druga sprawa że Munny i jego stary wspólnik to nie były(wielokrotnie sam to przypominał co robił jak był młody) dobre osoby, to byli mordercy na emeryturze a mimo wszystko i tak każdy trzymał ich stronę, oglądając ten film :)

Nie chodzilo mi o to, ze nie porzucili ,,roboty". Ale zaden nawet nie wyrazil zdziwienia. Przeciez nasluchali sie o wydlubanych oczach, odcietych konczynach, itp. A tu laska miala tylko kilka sznytow na twarzy. Spokojnie dalej mogla zarabiac jako prostytutka.

Nie koniecznie musieli w to do końca uwierzyć :) Jechali z nim całą droge więc mogli zauważyć że facet w swoich opowieściach np Ilu Zabił ludzi itp ponosi go fantazja :D Więc nie było żadnego zdziwienia jak ją zobaczyli i nie była w takim stanie jak z jego opowiadań..."Spokojnie dalej mogla zarabiac jako prostytutka" Tu chodziło w głównej mierze o zemste.

Raczej uwierzyl, bo te sama historie opowiedzial koledze. Dopiero pozniej sie obaj kapneli, ze mlody to sciemniacz.;-) Will chcial skonczyc z przeszloscia, przeszedl przemiane i wlasnie ta dramatyczna historia go przekonala do powrotu do dawnego zajecia. Nie wiem, ale gdyby mi ktos tak nagadal i przejechalabym szmat drogi, by zastac zupelnie co innego, to bym sie wkur...zyla. A oni nic, zero reakcj. Ale film i tak swietny, a w zyciu bym sie po sobie nie spodziewala, ze powiem tak o westernie. Clint potrafi.:-)

Raczej kasa plus ta dramatyczna historia go przekonała do tego by z nim jechać. Jakby stał dobrze finansowo to w tym wieku by raczej nie zaryzykował bo miał 2 dzieci i miał dla kogo żyć.

W sumie, gdyby byla bardzo okaleczona, nie byloby pieknej sceny, gdy Will mowi jej, ze mimo blizn jest piekna kobieta. Te kilka zdan uratowalo ja bardziej, niz odstrzelenie tamtych 2.

@Krystian1984 - Ta, jasne i żaden z trzech gości nie odważył się wypowiedzieć choć jednego zdania w stylu: "Ej, panowie, trochę nam pokolorowali tę opowieść o tej panience". No trochę logiki gościu. Przecież koleżanka nie mówi o tym, że mieli siąść i płakać, albo nagle zwrot 180 stopni i wio do domu, tylko zwykłe zdziwienie, albo komentarz, że ktoś ich zwyczajnie zrobił w bambuko, jakie każdy człowiek z minimalnym poziomem oleju w głowie wyraziłby w takiej sytuacji.

Pewnego razu na Dzikim Zachodzie

Ściślej rzecz biorąc to jest anty-western. Właśnie sobie odświeżyłem po latach. To jest naprawdę wielkie kino i nie względu na sposób opowiadania tej historii czy aktorstwo, ale ze względu na przewrotne, współczesne korespondowanie z tradycyjnym westernem, któremu ten film niejako się przeciwstawia. Właściwie to wyśmiewa się z tradycyjnego westernu pełnego superbohaterów w lateksowych wdziankach z literą S na piersi. Punkt po punkcie obala mity i niemal każdy aspekt tradycyjnego westernu parodiuje, tudzież kwestionuje jego założenia. A jednocześnie film Eastwooda sam pozostaje westernem, ale takim jakby dwupłaszczyznowym, albo dwustronnym, albo dwulicowym. Kwestionuje western, ale sam nim pozostaje, jakby mówiąc: tak, westerny zwykle były głupie, ale mam do nich sentyment. Opowiem o głupocie westernu, ale językiem westernu, pozostając w tym gatunku. Niesamowite. Bywały różne anty-westerny, ale żaden w tak przenikliwy sposób nie skwitował głównego nurtu tego gatunku. Ten film zrobił to bez litości, bez przebaczenia, ale z owym sentymentem.