PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1241}

Bez przebaczenia

Unforgiven
7,9 92 080
ocen
7,9 10 1 92080
8,5 34
oceny krytyków
Bez przebaczenia
powrót do forum filmu Bez przebaczenia

Czy rzeczywiście dobro i zło miesza się ze sobą w tym filmie, że nie można ich odróżnić? Śmiem wątpić. Demitologizacja westernu, jak się opisuje go, jest dość pozorna. Ciągle mamy złego i dobrego. Tym razem zły szeryf i dobry stary kowboj - były "morderca kobiet i dzieci".

Zachowanie szeryfa jest karygodne i specjalnie tak ułożone, aby widz go znienawidził. A to uwolni gości, którzy pokaleczyli kobietę, karząc im tylko zapłacić za uczynki w naturze, wierząc im na słowo(!!!), a to skopie i wsadzi do więzienia niewinnego starszego człowieka (Anglika Boba), a to znowu skopie Clinta, który tylko sobie grzecznie siedzi na stołku w barze, a to zabije z zimną krwią Murzyna, w dodatku niewinnego. Wszystko po to, by widz pomyślał: Clint, zabij tego drania!

Sam główny bohater to niemal czyste dobro - a to żonę ciągle wspomina, jak to go zmieniła w przyzwoitego człowieka, jest jej ciągle wierny, pomimo że umarła wiele lat temu. Zgodził się zabić dla kasy, dobra, ale czego się wcześniej dowiaduje? Że ów zbrodniarz nie tylko pokaleczył, ale odkroił oczy i obciął kobiecie piersi. No żeby nie było, że zabija tylko dla pieniędzy, zawsze będzie jeszcze jakiś powód społeczny, a społeczny oznacza dobry.

Film można było lepiej zrobić, aby trochę wszystko urealnić:
- co to za szeryf, który wypuszcza na wolność takich ludzi? Ja tego nie kupuję. Gdyby całe miasto się dowiedziało co zrobił szeryf, toby szybko stracił posadę. On nie mógł czegoś takiego zrobić. Takie są realia, a nie bajeczka, że szeryf rządzi, bez sądu, bez niczego. Można było to inaczej ułożyć. Np. mogli iść do aresztu, ale potem ktoś przychodzi i daje łapówkę szeryfowi, mogło się okazać, że są oni przyjaciółmi kogoś zamożnego. Szeryf zgadza się ich po cichu uwolnić każąc im nie pojawiać się w mieście. Ma to wtedy sens.

- pokaleczona prostytutka mogła być bardziej oszpecona, bo te parę czerwonych kresek na twarzy, nie robi żadnego wrażenia. Można było trochę dosadzić pieprzu. Ale nie... widz nie może widzieć twarzy potwora, bo jeszcze by się zniesmaczył. Choć film tylko by zyskał

- Denerwujący był ten "Młody". Rozumiem, że miał denerwować, ale aktor mógł wykazać więcej polotu, bo jego bycie psuje film. Modliłem się, by zginął i się cieszyłem, gdy w końcu zniknął w filmie, od razu lepiej

- Wątek z Anglikiem Bobem zbędny. Tylko po to by pokazać, jaki szeryf jest niedobry człowiek? Po co ten pisarz? Wątek z Bobem uzasadniony jest tylko w maleńkim aspekcie, mianowicie Bob twierdził ciągle, że zabicie króla jest trudniejsze, bo siła majestatu wywołuje wahanie; w końcowej scenie zastępca szeryfa waha się czy zabić naszego bohatera, który jawi się niczym król morderców (celnie zauważył to ktoś kiedyś na tym forum)

- Gdy Bob wychodzi z pisarzem na zewnątrz, czeka na niego armia uzbrojonych kolegów szeryfa. Gdy pisarz się zsikał ze strachu, to się powinni z niego śmiać, zamiast tego widzimy, jak jakiś gościu podchodzi do niego z wielką spluwą groźnie wymierzając w jego stronę, jakby ciągle się jego bał i nerwowo sprawdza zawartość torby. Głupia scena.

Ogólnie jednak film bardzo mi się podobał i należy do moich ulubionych. Clint był naprawdę świetny, a Hackman i Freeman znakomici. Gdy oglądałem ten film gdzieś z 13 lat temu, wydawał mi się supermroczny i taki prawdziwy i w ogóle extra. Dziś, po latach, widzę jego niedostatki, bajeczkowatość i pretensjonalność. W sumie szkoda, bo niewiele brakowało, byśmy dostali naprawdę olbrzymie arcydzieło. Ocena obiektywna: 7,5/10, i na dziś w przedziale 7-8/10.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Ja tego tak nie odebrałem tak ogólnikowo. Zachowanie szeryfa nie było tak karygodne jak piszesz.

Bob nie był wcale niewinną osobą. Był kłamcą i mordercą. Poza tym złamał prawo ustalone przez Billa o nie wnoszeniu broni do miasteczka. Ewidentnie widać, że mieli na pieńku więc Bill wykorzystał tą okazję by się zemścić. Clint tak samo złamał zakaz o broni i dodatkowo kłamał, że nie ma rewolwerów. Szeryf rządził twardą ręką, więc musiał zlać każdego kto łamał prawo by pokazać swą władzę. Ned brał przecież udział w strzelaninie w wąwozie. Bill nie mógł wiedzieć kto strzelał do tych kowbojów bo oni sami tego nie widzieli. Logiczne chyba, że torturował jednego z morderców. Bill nigdy nie przekroczył granicy prawa ustalonego przez siebie. Nagiął je trochę dla tych kowbojów co pokaleczyli dziwkę, ale sam był do nich uprzedzony. Bob łamie prawo i pokazuje się nieproszony - łomot. Clint łamie prawo i jeszcze kłamie - łomot. Osobiście bardzo polubiłem postać Hackmana. Urzekło mnie to jak buduje swój dom. ;)

Z postacią Clinta to rzeczywiście można było bardziej pokazać jego porywczość. Końcówka jednak to już popis i powrót "mordercy kobiet i dzieci". Uznawanie go za całkowicie pozytywną postać to błąd.

Zarzut, że szeryf pozwala sobie na zbyt dużą władzę jest nietrafiony. Przecież to jednak dziki zachód. Kto by go miał zmusić do ustąpienia ze stanowiska? Nie można był nosić broni w miasteczku, więc jedynymi uzbrojonymi ludźmi byli szeryf i jego współpracownicy. Ludzie chyba by nie ryzykowali. Sędzia na przykład mógł współpracować z Billem.

Z pozostałymi minusami można się zgodzić. Wątek Boba jest ważny. O tym ci już napisałem.

ocenił(a) film na 8
kaioken26

Ale szeryf Boba nie pobił za jego przeszłość, tylko za teraźniejszość, czyli tylko za kłamstwo. Podobnie z innymi. Bił za kłamstwa. Rozumiem, że kłamstwo to grzech, ale takie pobicie jest odrobinę przesadzone. Ale niech będzie, że miał powody, żeby odstraszać innych. Ale czy miał pewność, że Murzyn należał do tej szajki? Bez sędziego, sam wydał wyrok śmierci. Mówisz, że szeryf rządził w tym mieście. Tak jest tylko w filmach. Ktoś wybiera szeryfa, prawda? Gdyby lud dowiedział się o praktykach szeryfa - uwolnienie ludzi szpecących kobietę, nieważne czy prostytutkę, czy nie - to nastąpiłby swego rodzaju bunt przeciwko szeryfowi. Wiadomość wydostałaby się spoza miasta, ludzie zaczęliby naciskać na wyższe szczeble. Mówisz trochę naiwnie, jakby ludzie nie mieli nic do gadania. Ale to społeczeństwa wybierają swoich przedstawicieli po to, by prawo było respektowane. Szeryf sam się nie wybrał, tak jak nie wybrał się ich prezydent, sorry. Rozumiem, że szeryf mógł zachować się w sytuacji w ten sposób, ale powinien to zrobić PO CICHU. A sposób w jaki to pokazano - jakoby szeryf mógł sobie folgować i wypuszczać takich drani, bez żadnych wątpliwości - budzi uśmiech na twarzy. Ja tego zupełnie nie kupuję.

Wątek Boba nie jest ważny fabularnie. Może być znaczenie symboliczne, ale nie na tym polega robienie filmu. Film to nie zbieranina fragmentów-symboli, tylko ściśle powiązane ze sobą fragmenty-symbole układające się w całość. Wycinając wątek z Bobem fabuła wcale nie psuje się, wszystko się nadal układa. A każdy dobry scenarzysta wie, że scenariusz musi zawierać tylko sceny niezbędne. Zgodnie z zasadą brzytwy Okhama.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Nie bił ich tylko za kłamstwo, ale także za łamanie prawa. No właśnie to ludzie wybrali szeryfa bo może takiego chcieli. Nie wiemy jakie mieszkańcy mieli nastawienie wobec dziwek, ale można domniemywać że raczej negatywne. Prostytutki nie należą raczej do szanowanych obywateli. Pocięcie prostytutki nie wywołuje takiego szoku jak pocięcie zwykłej kobiety. Ta sytuacja byłaby naciągana gdyby tak została potraktowana normalna kobieta. Zauważ, że one same musiały organizować nagrodę dla tych co wymierzą sprawiedliwość ich oprawcom. Nikt im nie pomógł. Nikt im nie współczuł.

Jeśli wątek ma duże znaczenie symboliczne, a małe fabularne to od razu jest to taki duży minus? Gdyby ten wątek psułby wrażenie to wtedy tak, ale to nie przeszkadza.

ocenił(a) film na 8
kaioken26

"Prostytutki nie należą raczej do szanowanych obywateli. Pocięcie prostytutki nie wywołuje takiego szoku jak pocięcie zwykłej kobiety. Ta sytuacja byłaby naciągana gdyby tak została potraktowana normalna kobieta."

Piszesz tak jakby kobiety były zwierzętami, które tylko służą do konsumpcji. To były normalne kobiety, a że wykonywały taki zawód, to także dlatego, że było na to nie tylko przyzwolenie społeczne, ale i zapotrzebowanie. Gdyby wszyscy brzydzili się prostytutką, toby takich nie było. Ale były i zarabiały. Ja nie widzę powodu, by nie miały być traktowane jak normalne kobiety. Ludzie do wszystkiego się przyzwyczajają. Dla nich to był tylko zawód, a skoro prostytutki nie ukrywały się to znaczy, że pasowało im takie życie. Zupełnie nie przekonuje mnie sztuczne wulgaryzowanie prostytucji.

Należy oddzielić zawód prostytucji od samej osoby ją wykonującej. W ramach zawodu można robić to i to. Do tych rzeczy nie zalicza się cięcie nożem kobiety. To już w ogóle nie dotyczy zawodu, tylko osoby. Czyli jest duże przestępstwo. Czy w takim razie nie było prawa zakazującego kaleczenie ludzi? Śmiem wątpić. Prawo jest stare jak sam człowiek.

"Jeśli wątek ma duże znaczenie symboliczne, a małe fabularne to od razu jest to taki duży minus? Gdyby ten wątek psułby wrażenie to wtedy tak, ale to nie przeszkadza."

Tak jest to minus. Jeśli umieszczasz fabułę filmu, to może ona służyć jako jeden wielki symbol albo jeden pretekst do przekazania jakiejś idei. Ale musisz wiedzieć po co umieszczasz konkretne sceny. Jeśli nie wiesz, a tylko Ci się podobają, to ich nie umieszczasz. Możesz zrobić drugi film, gdzie będą potrzebne. Bo scenariusz musi się spinać jak w piramidzie. To nie jest moja teoria, tylko takie są zasady tworzenia scenariusza przyjęte na całym świecie. Jeśli nie wierzysz, poczytaj o tym.

ocenił(a) film na 8
Gordon Geko

Warto poczytać o zasadach pisania scenariusza, fajnie jest napisane tutaj przez Wereśniaka:

http://piotrweresniak.com/2009/04/11/alchemia-scenariusza-filmowego/

"Zawsze najważniejszy jest wątek głównego bohatera. Wątki pozostałe powinny być mniejsze i zawsze w jakiś sposób muszą służyć wątkowi głównemu. Jeśli nie służą wątkowi głównemu i nie zdobią w znaczący i sensowny sposób filmu trzeba je wywalić — zresztą i tak wypadłyby na montażu."

"Każda opowieść, każdy wątek dramaturgiczny ma swoją wewnętrzną logikę, której trzeba dać się ponieść i której nie można bezkarnie zburzyć. Wszystko w scenariuszu musi mieć swoją przyczynę, skutek i prawdopodobieństwo w ramach przyjętej konwencji. Powtórzę to jeszcze raz — oprawcie to sobie w ramki i powieście gdzie się da:
Wszystko w scenariuszu musi mieć swoją przyczynę, skutek i prawdopodobieństwo w ramach przyjętej konwencji.

Nie może być wydarzeń, które mają miejsce tylko dlatego, że scenarzysta tak chce. Chcenie scenarzysty to grubo za mało by coś się mogło w filmie wydarzyć. Do tego by coś się mogło wydarzyć potrzebny jest powód dramaturgiczny. Można to porównać do tkaniny — wszystko w filmie musi się ładnie splatać. Każda nitka, która jest słabo spleciona z resztą albo nam odpadnie, albo spruje całość. Każda dobra opowieść jest solidnym i nierozrywalnym łańcuchem przyczyn i skutków — wystarczy wyjąć jedno ogniwo i wszystko się rwie."

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Bardzo ciekawy tekst. Przyda się na pewno. Jednak te reguły są dość kategoryczne. Nigdy taki surowy nie byłem przy ocenianiu fabuły i scenariusza. Jeśli coś jest zaskakujące i się podoba, a nie ma większego uzasadnienia fabularnego to nie będę tego odczytywał jako ogromny błąd.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Przyzwolenie społeczne może i jest, ale zawsze pozostaje niechęć i skrywana pogarda ludzi do tych którzy się tym zajmują. Większość ludzi to hipokryci i konformiści, którzy uważają siebie za lepszych od innych tylko ze względu na wykonywany zawód lub pozycję społeczną. Czy pocięcie kogoś kto jest pogardzany na dzikim zachodzie jest aż tak wielkim wydarzeniem? Wątpię żeby od razu małomiasteczkowa społeczność burzyła się przeciw szeryfowi, który kara sprawców tego czynu tylko materialnie. Życie i prawa tam były raczej dość surowe, każdy pilnował własnego nosa. Nawet w dzisiejszych czasach ludzie rzadko sobie pomagają.

"Należy oddzielić zawód prostytucji od samej osoby ją wykonującej."
Ludzie otwarci i nie mający kompleksów są w stanie to zrobić. Temu nie przeczę. Jednak ludzie tam mieszkający raczej nie byli wykształceni i tolerancyjni.

ocenił(a) film na 8
kaioken26

Szczerze wątpię, żeby dziki zachód był aż tak dziki. Ludzie do dziś nie zmienili wewnętrznie, są od tysięcy lat zaprogramowani raz na empatię wobec drugiego człowieka, szczególnie pokrzywdzonego, dwa na poczucie sprawiedliwości wobec skrzywdzonej osoby. Tak działa psychologia, która ma tu podłoże biologiczne - wspólnota musiała się od zarania dziejów wspierać, aby przetrwać, a agresorzy zawsze byli piętnowani. I żaden zawód, w tym prostytucji tego nie zmieni. Może nieco zmniejszyć poziom tych uczuć, ale nie zmieni nastawienia wobec oprawców. Dlatego ciągle twierdzę, że jest to tylko pozorne rozmywanie różnic pomiędzy dobrem a złem: dla widza oczywiste jest gdzie stoi dobro, a gdzie zło, przynajmniej od strony moralno-etycznej. W tym filmie nie można przyjąć strony szeryfa, dlatego twierdzenie, że nie ma tutaj dobrych i złych, jest fałszywe.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Oho, powiadomienia chyba znowu przestały działać. Ten portal staje się coraz bardziej irytujący.

Trudno stwierdzić czy dziki zachód był aż tak dziki bo nikt z nas tam nie mieszkał. Nikt z nas też do końca nie zna panujących tam praw i obyczajów. Ludzie bez względu na warunki zawsze dzielą się na tych wrażliwych i tych mniej wrażliwych. Jeden z radością pomoże innemu, a drugi ma go po prostu gdzieś. Czy istnieje coś takiego jak obiektywna moralność? Oczywiście krzywda drugiego człowieka zawsze jest amoralna, ale ...to temat na długą dyskusję. Oczywiście postać szeryfa nie jest postacią pozytywną i jego zachowanie nie jest idealnym przykładem jak powinien wyglądać stróż prawa, ale jest naturalny. Tak zapewne wyglądali szeryfowie naprawdę: surowi, brutalni i lekko nadużywający swojej władzy. Jest postacią z krwi i kości w porównaniu do tych obrzydliwych i słodkich szeryfów z Waynem na czele. Bardzo lubię też samego Hackman, więc od razu polubiłem jego postać. Z drugiej strony nie można przyjąć strony Munny'ego. Przecież on jedzie zabijać ludzi. Tak samo bez wyroku sądu, bez procesu i tylko dla pieniędzy. Czy kara śmierci jest obiektywną karą za oszpecenie czyjejś twarzy? Chyba nie. Poza tym o ile dobrze pamiętam to prostytutkę pociął tylko jeden z kowboi, a wyrok został wydany też na jego kolegów. Jeden z nich nawet chciał przeprosić, ale został popędzony. Twierdzenie, że są tylko dobrzy i źli też nie jest prawdziwe. Tu są tylko ludzie.

ocenił(a) film na 10
kaioken26

Ot, to, to!

Lubię szeryfa-Wayne'a, ale patrząc z przymrożeniem oka na cukierkowo-bajkową konwencję ówczesnych filmów rozrywkowych. Szeryfa-Hackmana lubić trudno, ale jest bardzo wiarygodny i realistyczny.

ocenił(a) film na 6
Gordon Geko

Ja myslę,że ludzie się jednak zmieniają, moralność nie pozostaje ta sama. Racja, ludzie mają 'wszepioną' empatię, ale czy religia czy obyczaje mogły ją skierować tylko na część społeczeństwa, a marginesowi społecznemu ona się nie zawsze należała. Niestety, historia mówi nam, że na prostytutkę patrzono przez pryzmat jej zawodu, kiedyś mogła być za to ukarana śmiercią, a litość pewnie nikomu nie przychodziła do głowy, potem spychano ją na margines społ. i pozbawiano praw, a teraz może nawet zyskać prestiż, ten sam zawód, inne czasy.
W filmie wszyscy mężczyźni pozostają obojętni, ich stosunek do tych kobiet nie pozostawia złudzeń-lekceważą je, gardzą nimi, no poza kilkoma wyjątkami. Chociaż scena, kiedy Clint odrzuca propozycję pokaleczonej kobiety, bo pamięta o żonie, a jeżeli już to wybrałby właśnie ją, jest trochę śmieszna. Nawiasem mówiąc, rzeczywiście mogli się postarać z jej ucharakteryzowaniem, po makabrycznym opisie widzimy parę blizn na twarzy, no chyba ze prostytutki specjalnie ubarwiły ten opis dla lepszego efektu.
To że dwaj nasi bohaterowie korzystają z usług za darmo też jest trochę żenujące, no ale tak już jest, ze prostytutkę łatwo wytknąc palcem, a osądzić wg tych samych kryteriów praworządnego obywatela już nie przychodzi tak łatwo ;)

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

"Ludzie do dziś nie zmienili wewnętrznie, są od tysięcy lat zaprogramowani raz na empatię wobec drugiego człowieka, szczególnie pokrzywdzonego, dwa na poczucie sprawiedliwości wobec skrzywdzonej osoby. Tak działa psychologia, która ma tu podłoże biologiczne - wspólnota musiała się od zarania dziejów wspierać, aby przetrwać, a agresorzy zawsze byli piętnowani."

I dlatego w wysoce cywilizowanym Rzymie, przed chrystianizacją popularną rozrywką dla mas i elit były - obok walk gladiatorów - przedstawienia kaźni w postaci gwałtów dokonywanych przez dzikie zwierzęta na kobietach - jeńcach z podbitych krain.

Nie ma czegoś takiego, jak wdrukowana biologicznie moralność. Jest kilka instynktów, które pozwalają nam tworzyć społeczności, ale jeśli dana grupa przyjmie za moralne palenie Słowianami, czy Żydami w piecach, to wychowany w niej od maleńkości nie będzie w tym paleniu widział niczego amoralnego. Tak samo społeczeństwo miasteczka zamieszkałego przez chodzących na dziwki - którym się czasem po pijaku przyłoży - kowbojów nie uzna za sprawiedliwe i moralne zabicie jednego ze swoich, a już tym bardziej dwu, dlatego, że jakaś dziwka zyskała kilka blizn. Sad, but true.

ocenił(a) film na 8
djans_filmweb

Wszystko Ci się miesza. Ja w ogóle nie piszę o moralności, tylko empatii. Jeśli nie widzisz różnicy, to poczytaj trochę. Mogę Ci podać dowody, że normalni ludzie mają zakodowaną empatię wobec "swoich". Ty piszesz, że ludzie lubią patrzeć na krwawą rzeźnię. Co z tego, tak jak ludzie lubią oglądać brutalne filmy. Ale spytaj ich wszystkich czy chcieliby patrzeć, jak mordowane lub gwałcone są ich rodziny. Dopóki nie znają sami tej osoby, dopóki nigdy nie mieli z nią kontaktu, lub jest to dla nich pod-jednostka, niczym nie różniąca się od zwierząt (vide hitlerowcy w stosunku do Żydów) to ta rzeźnia będzie ich bawić albo po prostu będzie to dla nich czysta abstrakcja.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Czy ja gdzieś napisałem, że jakaś zwarta grupa społeczna, w tym rodzina, z zasady unicestwia samą siebie? Nie, napisałem coś dokładnie przeciwnego: zwarte społeczeństwo górników i kowbojów martwi się przede wszystkim o siebie, a nie o wędrownych rewolwerowców, Murzynów, czy prostytutki - jednostki wykluczone, z marginesu, nieuznawane za równoprawnych członków tej społeczności.

Dokładnie taki mechanizm został pokazany w filmie

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Zarzuty wobec scenariusza zupełnie od czapy - krytykujesz film historyczny (!) osadzone w realiach DZIKIEGO pogranicza z pozycji członka liberalnej demokracji XIX.

Szeryfami nie zostawali ludzie w stylu Orlando Blomma z Królestwa Niebieskiego - "królestwo sumienia, albo nic", tylko przeważnie byli przestępcy, a na już na pewno ludzie przede wszystkim praktyczni, nie romantyczni. Społeczeństwo, które takiego szeryfa wybierało, nie robiło tego po to, żeby dbał o dziwki - od tego ewentualnie był ich "właściciel", tylko, żeby SKUTECZNIE przeganiał płatnych morderców węszących za zleceniem (Anglo Bob), a członków ich społeczności traktował z ojcowską wyrozumiałością, gdy odrobinę pobłądzą (kowboje nie zaczepili niczyjej córki, ani nie ukradli konia). Tak samo raczej niewielu wierzyło w coś takiego, jak "niewinny Murzyn", a jeszcze mniej było takich, co by się przejęli jego śmiercią, zwłaszcza jeśli ów "niewinny" jest w istocie winy współudziału w zabójstwie niewinnego dzieciaka, który żadnej dziwki nie pokroił.


Clint to wszystko wiedział lepiej ode mnie, kręcąc ten film i umieścił w nim z rozmysłem. Z tych samych powodów zestawia łagodne - w porównaniu z opowieściami o spaleniu stóp i odcięciu piersi - zeszpecenie jednej kobiety, z niewspółmiernie wysoką karą, jakiej się dziwki domagają - głowy dwu ludzi. Nawet gdyby nie szło o dziwkę, a film się nie rozgrywał tam i wówczas, tylko dziś i tutaj, to raczej ciężko by było kibicować płatnemu zabójcy i jego zleceniodawcy. Zwłaszcza, że pierwszą ofiarą jest wspomniany dzieciak.


Te wszystkie "denerwujące" "minusy", to właśnie świetnie splecione plusy, które sprawiają, że wydźwięk filmu jest niejednoznaczny. W tym samym celu pojawia się postać młodego zabójcy - pyszałkowatego głupka i narwańca, zupełnie jak Munny sprzed lat, ale bez jego zimnej krwi i jednak z sumieniem. Świetnie kontrastuje ze swoim mentorem, który nie miał nigdy podobnych rozterek.


Wątek z Bobem poboczny, ale wcale nie zbędny. Uosabia legendarnych, nieistniejących szlachetnych rewolwerowców - z książek takich wędrownych siusiumajtków, z realnymi gunmanami, którzy nie uczestniczyli w żadnych mitycznych pojedynkach, gdzie w ułamku sekundy jednym strzałem rozstrzygało się jakieś górnolotne spory, czy broniło honoru dam, natomiast strzelali po pijaku i z przyłożenia podczas pijackich awantur, ewentualnie zabijali dla złota w kotle saloonowej strzelaniny, gdzie od wyćwiczonych przed lustrem sztuczek bardziej liczył się brak skrupułów.


Gdyby zrobić film po Twojemu, to by był powtórką z "Rio Bravo" - nie mówię, że byłby zły, ale przecież miał być czymś zupełnie nowym.


Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
djans_filmweb

Pokaż dowody w postaci jakichś faktycznych opisów tamtych czasów. Bo to co Ty piszesz, to ja mogę to potraktować jako Twoją WYOBRAŹNIĘ. Możesz sobie gadać co chcesz, ale ja nie muszę wierzyć. Moim zdaniem to właśnie ludzie zbyt czarno widzą tamte czasy, bo naoglądali się za dużo filmów. Nie mówię przecież, że szeryf powinien być szlachetny, ale nie wierzę, że taki numer z wypuszczeniem poważnych przestępców mogło pójść płazem szeryfowi. Nie wierzę i koniec! Nie musisz mnie przekonywać, że tak było, że to było prawdziwe, bo dla mnie było fałszywe. On wypuścił takich ludzi wierząc, powtarzam po raz n-ty, im na słowo, że zapłacą pieniężnie za swoją zbrodnię. To od tego momentu każdy będzie mógł kroić twarz każdej prostytutki, bo przecież dobry szeryf i tak go uwolni, dając mu określony czas na spłacenie "długu".

Jeśli chodzi o wątek Anglika Boba, to już powyżej rozmawiałem na ten temat, więc Twój argument o istotności tego wątku obaliłem.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

"Pokaż dowody w postaci jakichś faktycznych opisów tamtych czasów. " Może raczej zanim zaczniesz ex cathedra wypowiadać się na tematy, o których nie masz pojęcia - "Nie wierzę i koniec!" - to deklaracja niewiedzy - trochę byś poczytał, albo chociaż obejrzał jakiś dokument na Diskawry?

"To od tego momentu każdy będzie mógł kroić twarz każdej prostytutki, bo przecież dobry szeryf i tak go uwolni, dając mu określony czas na spłacenie "długu"."

"Właściciel" prostytutek przystał na ten dil, więc niby dlaczego szeryf miałby postępować inaczej? Co się zaś tyczy "wierzenia na słowo" - właśnie po to szeryf od czasu do czasu skopał jakiegoś przybłędę za kłamstwo, żeby mu nikt ze swoich nie kłamał.

"

Pokaż dowody w postaci jakichś faktycznych opisów tamtych czasów. Bo to co Ty piszesz, to ja mogę to potraktować jako Twoją WYOBRAŹNIĘ. Możesz sobie gadać co chcesz, ale ja nie muszę wierzyć. Moim zdaniem to właśnie ludzie zbyt czarno widzą tamte czasy, bo naoglądali się za dużo filmów. Nie mówię przecież, że szeryf powinien być szlachetny, ale nie wierzę, że taki numer z wypuszczeniem poważnych przestępców mogło pójść płazem szeryfowi. Nie wierzę i koniec! Nie musisz mnie przekonywać, że tak było, że to było prawdziwe, bo dla mnie było fałszywe. On wypuścił takich ludzi wierząc, powtarzam po raz n-ty, im na słowo, że zapłacą pieniężnie za swoją zbrodnię. To od tego momentu każdy będzie mógł kroić twarz każdej prostytutki, bo przecież dobry szeryf i tak go uwolni, dając mu określony czas na spłacenie "długu".

"Jeśli chodzi o wątek Anglika Boba, to już powyżej rozmawiałem na ten temat, więc Twój argument o istotności tego wątku obaliłem."
Nie odniosłeś się do mojego argumentu, tylko czyjegoś - zupełnie innego - choć w tym samym temacie, zatem żadne to obalenie.


Pzdr

użytkownik usunięty
Gordon Geko

Pełna zgoda co do twojej opinii o filmie, choć moja ocena jest dużo bardziej krytyczna. Oczywiście dyskutowałem z "kaioken 26" o tym filmie i On uważa, że "Bez Przebaczenia" brutalnie rozprawiający się klasycznym amerykańskim podejściem do westernu. Dla mnie osobiście to rozprawienie się to nic niezwykłego - ile dziesięcioleci można robić filmy oparte na tym samym schemacie? Oczywistym było że żeby przyciągnąć kogoś westernem w latach 90 musi on być inny. Dla fanów gatunku był to szok i nagły zwrot - dla mnie było to czymś co powinno się stać jakieś 20 lat wcześniej.

Dla mnie ten film to film niezły - i tylko niezły. W latach 90 od kina i od filmu który zgarnia tyle Oscarów wymaga się czegoś więcej. To była ot tak zrobiona prosta historyjka pod Oscary- za mało krwista, za mało ostra, zbyt czysta czyli taką którą można wygrać nagrody.

ocenił(a) film na 10

Stało się nawet dwadzieścia parę lat wcześniej. Antywesterny powstawały już w latach 60. "Dzika banda" Peckinpaha lub "Butch Cassidy i Sundance Kid" Hilla to reprezentacyjne przykłady tego podgatunku westernu.

Co do tych Oscarów to zdecydowanie za bardzo pojechałeś. Westerny nigdy nie cieszyły się względami u akademii. Dość powiedzieć, że do czasu filmu Eastwooda tylko jeden film o kowbojach dostał Oscara za najlepszy film i był to "Cimarron" z 1931r. Kawał czasu. Robienie westernu pod nagrody mijało się więc z celem. W dodatku to jest mroczne, psychologiczne kino demontujące amerykańskie mity gdzie trup ściele się gęsto. Naprawdę uważasz, że Clint chciał przypodobać się jury takim obrazem? Dobrymi przykładami filmów pod Oscary są patetyczne, ckliwe widowiska typu "Forrest Gump", "Braveheart" czy "Gladiator" no i rzeczywiście te filmy zgarnęły główne nagrody.

Gordon Geko

Czy w tym filmie ktokolwiek mial zone? Nie potrafie sobie przypomniec zeby w tym miescie byly normalne kobiety i jakiekolwiek dzieci. Prawie jak jakas strefa mroku (Twilight Zone)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones