Nie trawię ich. Strasznie mnie irytują. Ci idealni kowboje, którzy trafiają za każdym razem. Bandyci, którzy są do szpiku źli. Wszystko jest takie ładne i nadęte, czarno-białe. Do tego zakończenia w których bohater odjeżdża z ukochaną w stronę zachodzącego słońca. Rzygać się chcę. Na całe szczęście jest Clint Eastwood, który zrobił cholernie dobry western. Nie ma tu dobrych i złych. Nie ma dobrego szeryfa, czy arcyzłego bandyty. Wszystko jest szare. Są tylko ludzie i ich słabości. Film nie kończy się dobrze, Will wraca na ścieżkę, którą niegdyś kroczył zabijając szeryfa i większość jego obstawy. Do tego grozi pozostałym mieszkańcom ("wybije was sk*rwysyny do nogi") i odjeżdża w ciemną i burzową noc. Świetnie pokazane jak człowiek łatwo może wrócić do starych nawyków (Will pociąga z butelki kiedy dowiaduje się o śmierci Neda). W każdym nas jest cząstka zła, która może się uaktywnić pod wpływem impulsu. Do tego ten jesienno-zimowy krajobraz, który również kłóci się z pozostałymi westernami gdzie non stop świeci słońce.
Bez przebaczenia - 9/10
Byłbym bardzo wdzięczny za podanie westernów podobnych do Bez przebaczenia.
Problem w tym, że takowych chyba nie ma (albo ja nie znam) i dlatego właśnie "Bez przebaczenia" jest arcydziełem.
Jedyne co mi na chwilę obecną przychodzi na myśl to "Rio Bravo". Chociaż tam też pewne schematy, które opisałeś w poście wyżej występują.
Tak się składa, że Rio Bravo widziałem i jest to bardziej komedia niż western. Poza tym ma te irytujące schematy o których pisałem, ale nie ogląda się źle.
To niestety nie mam pojęcia. Ale jedna kwestia jest taka, że te nowsze westerny na pewno nie stawiają głównego bohatera w tak doskonałym świetle, w którym tak jak to opisujesz, pokonuje każdego swojego wroga i jest nieskazitelny. Nie widziałem tego filmu, ale może "Prawdziwe męstwo" (2010) spróbuj zobaczyć.
Trochę z innej beczki, jeśli interesujesz się grami to gorąco polecam "Red Dead Redemption" - western, podobnie jak "Bez przebaczenia" nie tak "czarno -biały". Pozdrawiam.
Słyszałem o RDR. Takie GTA na dzikim zachodzie, niestety wyszło tylko na konsole, a ja ani Ps3 ani Xbox nie mam.
Znam ten ból, 2 lata czekałem aż wyjdzie na PC, ale w końcu się postarałem aby mieć na czym przejść tę grę.
Za kilka lat gdy XBOX będzie po 250zł zainwestuj w RDR bo naprawdę warto. Klimat jaki nie często można spotkać.
Sergio Leone. Gdyby nie on i jego filmy (trylogia dolarowa, pewnego razu) nie byłoby "Bez przebaczenia".
"Dzika banda" to też film w podobnym stylu.
Dziękuje. Na pewno rzucę okiem chociaż teraz nie będzie tyle czasu na oglądanie filmów.
Tylko, że filmy Sergio Leone to trochę takie bajki. Nie to, ze ich nie lubię, bo "Dobry, zły i brzydki" to mój ulubiony western, ale realizmu nie ma tam za grosz. Za to wspomniana "Dzika banda" jest w sumie bardzo podobna do "Bez przebaczenia".
Z takich anty-westernów podobały mi się jeszcze "Przełomy Missouri" chociaż tutaj trzeba sie trochę wczuć i "Dwa oblicza zemsty" - film morze nie tak dobry, ale warto zobaczyć. Aha, no i "Zabójstwo Roberta Forda przez..." z Pittem.
Zupełnie natomiast nie czuje klimatu "Prawdziwego męstwa", "3:10 do Yumy" oraz "Bezprawia" z Costnerem. Ale temu ostatniemu dam jeszcze jedna szansę.
Pewnego razu już taką "bajką" nie jest. To zdecydowanie najdojrzalszy film Leone. Polecam jeśli nie widziałeś.
Trylogia to był początek, takie wprowadzenie nowego stylu/nurtu do westernu.
http://www.film.org.pl/europa/leone.html
Poza tym odbieram to jako satyrę, pastisz westernów amerykańskich. Które były do bólu infantylne i przepełnione naiwnością.
"Pewnego razu..." widziałem. Nie jest to już coś takiego jak trylogia, ale nadal jest to raczej lekka opowiastka. Wiadomo, człowiek z harmonijką, niewiarygodnie szybcy strzelcy, dobrzy kowboje, źli kowboje. To jest taka trochę baśń w realiach dzikiego zachodu.
No bo to western. Szybcy strzelcy są typowi dla tego gatunku.
Akurat tutaj nie ma dobrych i złych kowboi. Każdy ma swoje grzeszki i dobre strony. Do baśni mu daleko. Chyba że zabicie całej rodziny (w tym małego chłopczyka) czy scenę powieszenie też chcesz do tego zaliczyć.
Ale ja nie mówię o baśni w negatywnym tego słowa znaczeniu. Mnie się ten film bardzo podobał. Po prostu miał taki lekki klimacik. Wiesz, tajemniczy człowiek z harmonijką przybywa w niewiadomym celu do opustoszałego miasteczka...
Zresztą nawet sam tytuł jest jak z bajki: "Pewnego razu..." :D
Ja odniosłem takie a nie inne wrażenie, ale ty masz prawo do innych odczuć. Zgodzisz sie natomiast z tym, że jednak to są dwa rożne filmy - Bez przebaczenia i Pewnego razu.
"Pewno razu" to mimo wszystko jest kino rozrywkowe, nie przeczę. Próżno tam szukać psychologicznych rozterek głównych bohaterów. Ale mimo wszystko zdecydowanie różny od amerykańskiego schematu dobrego szeryfa i złego bandyty. Samo pokazanie pieniądza jako "największej broni" zasługuje na uwagę. Warto spojrzeć na datę produkcji, on dopiero przecierał szlaki w tym stylu/nurcie.
"Bez Przebaczenia" to silnie nawiązanie do tego filmu i całej twórczości Leone. To już bardziej dramat, dla którego otoczka "Dzikiego Zachodu" jest raczej tłem.
I tym razem też nie spudłowałeś. To takie jakby przeciwne odbicie tych samych filmów. W filmach Leone jest rozrywka, tutaj jest bardziej moralizatorsko i dramatycznie, ale wszystko idzie w jednym kierunku - całkiem nowy schemat westernu.
ta scena ośle jest zapożyczona z Poszukiwaczy Forda - jednego z amerykańskich westernu, które to ty nazwałeś naiwnymi, infantylnymi bajkami. Co za hipokryzja i ignorancja, ale cóż tak to już jest kiedy nie ma odpowiedniej wiedzy w temacie
Ale czy ja napisałem, że jest to pierwsza taka scena?
zapożyczone czy nie i tak robi mocne wrażenie
No ale jednak wśród starych, amerykańskich westernów znajdują się takie, które nie sposób nazwać infantylnymi bajkami. Chociażby Poszukiwacze albo W samo południe.
Ok, nie przeczę. Są prawdopodobne wyjątki potwierdzające regułę.
Ale amerykańskie łesterny już zawsze mi się będą kojarzyć z szeryfem Łejnem i straszną naiwnością.
Do tych co podałeś Dzika banda chyba się jeszcze zalicza.
Dzika Banda jak najbardziej, ale to nie jest okres klasyczny westernu. Z tamtych czasów łapie się chcoiażby Biały Kanion albo Siedmiu Wspaniałych. Ogolnie od połowy lat 60. westerny zaczęły przechodzić poważną ewolucję. Tu więcej na ten temat: http://www.cinemacom.com/westerns.html
Mnie osobiście ten film przekonał do westernów. Pierwszy western jaki obejrzałem w całości , i mam nadzieje że nie ostatni.
Chyba nikt jeszcze nie wspomniał "Pat Garrett i Billy Kid". Wspaniała muzyka i aktorzy. Chyba najlepszy western i jeden z najlepszych filmów jakie widziałem.
"Za garść dolarów" - z Clintem Eastwoodem
"Za kilka dolarów więcej" - z Clintem Eastwoodem
"Dobry, zły i brzydki" - z Clintem Eastwoodem
W tych wszystkich filmach Clint jest taki sam, niezmienny. A "Bez przebaczenia" jest ich finałem i bez wątpliwości arcydziełem.