PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1241}

Bez przebaczenia

Unforgiven
7,9 91 969
ocen
7,9 10 1 91969
8,5 34
oceny krytyków
Bez przebaczenia
powrót do forum filmu Bez przebaczenia

Najkrócej jak w tytule. A dłużej i bardziej wnikliwie. Jest to film który widziałem już
kilkakrotnie i pomimo upływu czasu i procesu starzenia się, zarówno filmu jak i mojej
skromnej osoby, za każdym razem nie mogę się nadziwić genialności tego obrazu.
Obrazu który pomimo, iż jest przedstawicielem tak klasycznego gatunku filmowego jakim
jest western, jak i tego, że stworzony jest przez Amerykanina z krwi i kości i w US to
potrafi być tak zaskakujący, niesztampowy, niebanalny i genialny po prostu, właściwie na
wszystkich polach filmowego rzemiosła. Trudno ten film zaszufladkować poza faktem, iż
bezspornie jest to western. Natomiast to czy jest to rodzaj klasycznego obrazu tego typu
czy wersji anty wymyka się prostym osądom co, jako jeden z wielu czynników, czyni ten
film arcydziełem. Bo jak nazwać klasycznym westernem film w którym ślepy jak kret
samozwańczy rewolwerowiec jedzie wraz ze swoimi dwoma towarzyszami,
emerytowanymi i już ustatkowanymi zabijakami zabić za pieniądze dwóch kowboi z
których jeden z nich pociął prostytutkę? W zdecydowanej większości klasycznych
obrazów tego typu główny bohater to nieskazitelny prawy człowiek. Tutaj mamy ślepego
żółtodzioba narwańca, starego czarnoskórego który po latach okazuje się nie być w
stanie zabić człowieka i podobnego do niego białego emeryta który daje radę sprostać
zadaniu ale nie wydaje się z tego powodu zadowolony. Można oczywiście doszukiwać się
nieskazitelnego bohatera w osobie szeryfa, niemniej i ten okazuje się być, z biegiem
czasu, pozerem i zwykłym sadystą który „niechcący” zakatowuje człowieka na śmierć, a w
finałowej scenie zamiast pokazać deklarowane bohaterstwo jednak prosi o litość. Te i
wiele innych postaci powodują, iż obraz ten tętni życiem i dużo większym realizmem niż
masa produkcji westernowych które powstały wcześniej, po prostu wszyscy są tutaj
jacyś, nie ma chyba jednej papierowej postaci. Więc antywestern? Uważam, że nie do
końca, bo jednak cała finałowa scena jest jakby wyjęta z klasycznych obrazów tego typu.
Główny bohater wraca do starych czasów, wjeżdża do miasta i rozprawia się brawurowo
z przeciwnikami. Patos leje się z ekranu i powoduje, iż znowu można by było przenieść
szalę rozważań na stronę klasyki gatunku gdyby nie dwa drobne szczegóły. Po pierwsze
przy całej różnobarwności postaci w tym filmie w tym przypadku jest to bohater z definicji
zły, po drugie z powodu ostatniej genialnej tyrady Eastwooda przed wyjazdem z miasta,
która byłaby godna najznamienitszych obrazów tego gatunku, gdyby nie zawierała tekstu
domagającego się szacunku dla prostytutek (w wolnym przekładzie: „i dziwki szanować,
bo jak nie to wrócę tu i wybije Was ścierwa do nogi”) który tak nie pasuje do patosu tej
sytuacji. Genialne, realistyczne, zaskakujące i wspaniale zagrane i wyreżyserowane
przez samego Clinta.

Realizm postaci w tym filmie, obok wspaniałego scenariusza, jest najmocniejszą stroną
obrazu, ponieważ mamy tutaj całą galerię postaci niejednoznacznych. Bo ciężko jednak
jednoznacznie zakwalifikować na przykład wspominane już prostytutki czy kowboi z
których jeden pociął jedną z pań. Teoretycznie przestępca, ale żałował tego co zrobił w
chwilowym przypływie agresji i próbował w jakiś sposób zadośćuczynić ofierze z własnej
nieprzymuszonej woli. Tak samo ma się sprawa z paniami lekkich obyczajów. Z jednej
strony, powszechnie potępiane, lekkie prowadzenie się, ale z drugiej stanięcie murem za
koleżanką pomimo, iż od nich tego nie wymagała. Wszystkie te postaci wplątane są w
naprawdę świetnie napisaną i opowiedzianą historię która nie nuży ani przez chwilę,
pomimo faktu, że film do krótkich nie należy.

Ta perełka nie powstałaby oczywiście w obecnym kształcie gdyby nie świetne aktorstwo.
Po duecie Hackman, Freeman można sobie z góry sporo obiecywać i tutaj nie zawodzą
pokładanych nadziei. Symbolem ich kunsztu w tym obrazie powinna stać się, moim
zdaniem, scena chłosty Neda. Po prostu aktorstwo najwyższej próby. O Clincie
Eastwoodzie mawiano kiedyś złośliwie, że ma dwie miny, w kapeluszu i bez. Tutaj jego
mimika twardziela i ogólnie człowieka zmęczonego życiem pasowała jak ulał. Uważam,
że to bezwzględnie jego najlepsza kreacja spośród tych filmów które z nim widziałem, a
scenę w której wypowiada z zaciśniętymi zębami, w strugach deszczu, wspomnianą już
przestrogę, zapamiętam do końca życia. Po prostu perła, jak i cały wyreżyserowany przez
niego film.

Film którego chyba najmocniejszą stroną jest wszakże scenariusz który w totalnym
skrócie przypomina klasyczny western (wspomniana już pomsta za krzywdy i tyle).
Problem polega na tym, że jakby zagłębić się w historię którą opowiada to okazuje się, że
życie rzadko bywa tak piękne i jednoznaczne jak w filmach czy książkach, pisanych
choćby przez postać pisarza w tym filmie, który od swoich bohaterów też nasłuchał się
pięknych drewnianych opowieści które niewiele miały wspólnego z rzeczywistością.
Sceny demaskacji bajkowych opowieści English Boba czy genialna finałowa podczas
której szeryf, prowadząc w tłumie swoich towarzyszy, rozmowę z Willem bez przerwy zerka
ukradkiem na swojego pisarza, świetnie to obrazują. Strofy które Little Bill wypowiada we
wspomnianej scenie w barze są jakby wyjęte z opowieści o superbohaterach dzikiego
zachodu i mówione są tonem pełnym patosu. Jakże odmiennym od tego który słyszymy
po chwili gdy w lokalu z żyjących nie ma już nikogo poza parą głównych bohaterów i kiedy
ma przed sobą lufę karabinu oraz świadomość, że najprawdopodobniej zostało mu już
tylko kilka sekund życia. W ogóle w scenie finałowej i sam pisarz jest wreszcie naocznym
świadkiem tego o czym do tej pory tylko słyszał i co z czasem okazywało się mieć
wątpliwą dawkę autentyzmu. Na własne oczy widzi kolejną brawurową akcję żywej
legendy dzikiego zachodu której pewnie sam zainteresowany, jak za dawnych lat, nie
będzie nawet pamiętał. Widzi jak rozprawia się z większą liczbą przeciwników i jak
odjeżdżając jego rywale boją się do niego strzelić, pomimo faktu, iż mają go właściwie
na widelcu. Nie pozostają wątpliwości o czym będzie jego kolejna powieść. O Williamie
Munny from Missouri, zabójcy kobiet i dzieci. Tak to już jest w tym genialnym obrazie, że
dzięki znakomitemu scenariuszowi mieszają się w nim sceny jako żywo wyjęte z
klasycznych obrazów westernowych z tymi które raczej znalazłyby się w ich wersjach anty.
Choćby ta w której jedna z panien przekazuje pieniądze i kiedy to okazuje się z kim jego
kompani mają do czynienia (klasyk), poprzedzona tą z rozklejeniem się samozwańczego
rewolwerowca (anty). Aby opisać je wszystkie musiałbym po prostu streścić cały
scenariusz, a to z pewnością nie ma sensu. Ci co widzieli wiedzą, ci co nie widzieli mam
nadzieje, że zobaczą zanim przeczytają ten tekst. Nie pozostaje kwestią sporną czy warto.

W tym miejscu trzeba jeszcze wspomnieć o bardzo dobrych zdjęciach z takimi perełkami
jak moje ulubione wyrzucenie wypitej butelki przed siebie w błoto podczas wjeżdżania do
miasta czy odjazd kamery podczas przemówienia szeryfa w knajpie która kończy się
podniesieniem lufy strzelby przez Willa. Świetne. Całości obrazu dopełnia muzyka która,
moim zdaniem, trzyma poziom reszty. Nie ma tu co prawda jakichś wielkich fajerwerków
ale jest znakomicie dobrana do obrazu. Obrazu który powstał ze znakomitego pomysłu,
świetnego, niebanalnego scenariusza, pięknych zdjęć i w większości znakomitej gry
aktorów. Jest to dla mnie po prostu jedna z pereł światowej kinematografii należąca do
tego typu filmów w których nie zmieniłbym dosłownie nic. Jak dla mnie nie tylko, jak
słusznie zauważa wielu, ostatni wielki western, ale w ogóle western wszech czasów.
Amen

ocenił(a) film na 10
skorpio999

Mniej więcej to samo siedzi mi w głowie, ale ja nie umiałem tak ładnie ubrać tego w słowa.

ocenił(a) film na 10
kaioken26

Taki post zasługuje na uznanie. W górę.

ocenił(a) film na 10
kaioken26

Dziękuje bardzo. Spłodzenie tekstu trwało chwil parę, ale nie żałuje ani sekundy. Niech nam ten wspaniały obraz żyje do końca świata i o jeden dzień dłużej. Oby nigdy nie popadł w zapomnienie, ale to już zadanie dla nas. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
skorpio999

Popieram tę wypowiedź. Dla mnie ten film jest również arcydziełem! Może jako kobieta inaczej odbieram niektóre sceny, przekazy, może inne przemyslenia przeszły przez moją głowę po tym filmie, ale jak dla mnie w 100% ARCYDZIEŁO! Film niesamowity pod każdym względem, niesztampowy, oryginalny, pełen sprzeczności, ktoóre jednak prowadzą do jednego wniosku, starego jak świat - nie ma ludzi całkowicie dobrych, ani całkowice złych. I nikt nie ma prawa osądzać drugiej osoby!

skorpio999

No nieźle. A próbowałeś napisać recenzję ? Myślę, że byłaby niezła. Jutro znowu puszczają ten film i szczerze wątpię żebym znów nie obejrzał :)

ocenił(a) film na 10
piotrszmidt16

Wolę zamieszczać własne zdanie na forum, niż w dziale recenzji. Forum zawsze przeglądam, recenzje niekoniecznie. :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
skorpio999

Znów podbijam bo dziś i jutro w TV. Niech temat będzie widoczny dla wszystkich.

kaioken26

Właśnie ogląda, po raz pierwszy. I jestem ciekawa, bo jak widać film wszyscy chwalą. Już wcześniej słyszałam, że jest świetny, ale jeszcze nie miałam okazji zobaczyć ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones