Nie ma w nim taniego efekciarstwa, fajerwerków i niepokonanych bohaterów odjeżdżających na swoich rumakach w stronę zachodzącego słońca. Brakuje również tej wirtuozerii znanej z wielokrotnie przywoływanych na forum westernów Leone. Jest za to pełna dojrzałość reżyserska Eastwooda. Jest prawdziwe aktorstwo z krwi i kości. Jest fabuła mówiąca o istotnych kwestiach: poszanowaniu ludzkiego życia i godności, przemijaniu pewnej ery oraz ludzi będących na straconych pozycjach. Film jest gorzki, szorstki ale i liryczny (motyw muzyczny naprawdę wzrusza) z prawdopodobnie najbardziej pesymistyczną wizją dzikiego zachodu ukazaną w kinie. 8/10.
Oj zgadzam się jak najbardziej dla mnie to jeden z tych westernów które zapamiętam ze względu na ten specyficzny oryginalny klimat.Do tego podobało mi się bardzo to że wyśmienity twórca i aktor czyli Clint Eastwood stworzył coś wychodzącego poza nam znany schemat,ten western jest jednym z najbardziej dojrzałych westernów jakie w życiu widziałem ode mnie mocne 8.5/10.Pozdrawiam
Też się zgadzam, nigdy nie przepadałem specjalnie za westernami, ale oglądając film Eastwooda prawie wcale nie odczuwałem, że to ten gatunek. To raczej dramat moralny odziany w szaty westernu:)
Mało porywający ... dramat psychologiczny ... o poszanowaniu ludzkiego życia i godności ... przekorne podsumowanie Westernów ...
"..i niepokonanych bohaterów odjeżdżających na swoich rumakach.."
A Bill na czym odjeżdża na końcu filmu? Na osiołku? ;)
W stronę zachodzącego słońca na pewno nie odjechał:P A, pokonani byli w gruncie rzeczy tam wszyscy, nawet ci w pewnym sensie, którzy przeżyli...