PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1241}

Bez przebaczenia

Unforgiven
7,9 91 852
oceny
7,9 10 1 91852
8,5 33
oceny krytyków
Bez przebaczenia
powrót do forum filmu Bez przebaczenia

Serio?

ocenił(a) film na 6

Nie potrafię się zachwycić tym filmem... po niesamowicie klimatycznej trylogii z Clintem, gdzie nie musiało paść ani jedno słowo żeby ciarki przechodziły od góry do dołu, nagle film w którym kowboje nawijają między sobą jak przekupki na targowisku, rozprawiając o moralnych aspektach swojej przeszłości. Poza tym fabuła filmu dość banalna i przewidywalna, a wątek z angielskim rewolwerowcem upchnięty nie wiadomo po co...

ocenił(a) film na 9
raaadoslaw84

Przecież ten film jest genialny! Łamie bodajże wszystkie westernowe stereotypy, jest świetnie wyreżyserowany, ma świetnie wykreowane i zagrane postaci. A sam scenariusz świetnie pozamykał wszelkie wątki i nie jest wg. mnie przewidywalny. Wątek z Anglo Bobem nie jest przecież na siłę, tylko jest wprowadzony w pewnym celu. A to że inne filmy z Eastwoodem były "takie i srakie", to pffff... To byłoby nudne, gdyby wszystkie westerny były do siebie podobne. To pierwszy dramat-western z jakim się spotkałem.

ocenił(a) film na 6
Starigniter

Cóż, dla mnie osobiście, po obejrzeniu westernów Sergio Leone ten wydał się po prostu naiwny. Największy zabijaka w okolicy zostaje nawrócony na dobrą drogę, hoduje świnki i wychowuje dzieciaki. Nagle wpada na pomysł, że skorzysta z okazji i trochę sobie dorobi korzystając ze swoich dawnych doświadczeń. Po drodze co chwilę zwierza się ów dawny zabijaka swojemu kumplowi (innemu dawnemu zabijace), marudząc przy tym jak, za przeproszeniem, stara baba: "już taki nie jestem" itp. No sorry! Jaki facet zwierza się w taki sposób innemu facetowi? Nie mówiąc już o dwóch twardzielach z dzikiego zachodu. No ale powiedzmy, gdyby jeszcze poległ w jakiś tragiczny sposób, bo nie mógł się przełamać do ponownego zabijania. Nie! Clint przechodzi kolejne pranie mózgu i zabija jak za starych dawnych czasów. Coś takiego zabiło cały klimat tego filmu, no chyba, że momentami rzeczywiście miało to zahaczać o komedię. Poza tym film jest oparty na buncie w domu uciech... też jakoś nie mogę przełknąć tego pomysłu. Normalnie babki byłby raz dwa uciszone i nie byłoby takich cyrków. A rewolwerowiec Bob? Mam wrażenie, że postać ta miała za zadanie tylko i wyłącznie wprowadzić do fabuły postać pisarza i przy okazji ukazać bezwzględność Małego Billa. I tyle. Szwenda się przez pół filmu (owszem, jest wyrazisty), ale koniec-końców wyjeżdża nie odgrywając żadnej poważniejszej roli. Nie twierdzę, technicznie ten film może i jest wybitny - nie mnie oceniać. Ale fabuła... dla mnie jest naiwna, a od pewnego momentu również przewidywalna. No ale może rzeczywiście jestem skażony Sergio Leone i gdybym oglądał te filmy w innej kolejności, to patrzyłbym na film Eastwooda zupełnie inaczej. Kto wie... ;)

raaadoslaw84


IDIOCI nie powinni miec dostępu do internetu.

ocenił(a) film na 6
Starigniter

Aha... jeszcze sobie przypomniałem. Przez dłuższą część filmu zastanawiałem się jak to się stało, że pół dzikiego zachodu (i nie tylko) wali już do tej wioski żeby wymierzać sprawiedliwość, a na miejscu nadal nikt nic o tym nie wie. Rozumiem jakby posłały cichcem po jakiegoś jednego lepszego cwaniaka, ale tu koleś nawet zza oceanu jedzie. Jak one to zrobiły??? Wrzuciły ogłoszenie na fejsa, rozesłały sms-y?

raaadoslaw84


IDIOCI nie powinni miec dostępu do internetu.

ocenił(a) film na 6
Starigniter

A co do postaci, no właśnie dla mnie główny bohater grany przez Clinta jest kompletnie niewiarygodny i niespójny. Nie potrafię uwierzyć w takie przemiany i generalnie w portret psychologiczny jaki mu tutaj nadano. Trudno mi uwierzyć, że pijaczyna i zabójca, przechodzi przemianę do tego stopnia, że bryka w ciepłych kapciuszkach po domu, zaparza herbatkę, a jak jedzie na akcję, to oczywiście tylko dla dobra swoich dzieci i z takimi wyrzutami, że co chwilę powtarza: "ja już taki nie jestem" "zmieniłem się" itp. itd. No ale tak jak pisałem wcześniej, przyjmijmy, że przeszedł AŻ TAKĄ przemianę mentalności i ginie tragicznie, bo nie potrafi wrócić do tego kim był i jak żył. Nie! Na koniec filmu przechodzi kolejną przemianę i, poniekąd, wraca do swojego dawnego wcielenia. Po prostu za dużo tego żeby w to uwierzyć...

ocenił(a) film na 6
raaadoslaw84

Mam identyczne odczucia, tym bardziej, że niedawno obejrzałam trylogię dolarową. Porównanie sprawiło, że nie wiedziałam, czy ten western miał być komedią czy czym ;) Najbardziej logiczne z tego filmu to chyba tytuł.

ocenił(a) film na 7
raaadoslaw84

Dla mnie z kolei ten film można określić w dwóch słowach: zmierz westernów. Czy to tylko zamiar czy też faktycznie można przyznać mu taki tytuł jako filmu starającego się zamknąć pewien gatunek - nie wiem, ciężko mi to ocenić, ale nie bez powodu pojawiły się w nim sytuacje zestawiające ideał szybkostrzelnego, odważnego cowboy'a z szarą rzeczywistością czyli po prostu szczęściem i/lub upiciem wyłączającym zdrowy rozsądek lub potencjał przeciwnika. Anglik na początku wydał mi się typem podobnym do pułkownika z "Za kilka dolarów więcej" - eliminator, ale na poziomie - może nawet bardziej enigmatyczny niż typowy nieogolony cowboy w zakurzonym płaszczu (oczywiście niemowa), który nagle okazuje się być mistrzem w szybkim eliminowaniu każdego. Do tego w mojej ocenie zmierza sytuacja w wagonie i pokaz jego umiejętności w strzelaniu bodajże do ptaków. Potem jednak ten oto ideał dostaje prosty łomot, a w więzieniu nie tylko wychodzi na ciamajdę to jeszcze na gościa, który po prostu boi się zaryzykować życie dla wyjścia z kicia. Kolejne postacie czyli wojownicza trójka to po prostu kontynuacja tego zamysłu gdzie dowiadujemy się że dwóch "morderców" na trzeźwo boi się kogokolwiek ubić, Clint daje się niemalże zabić i nie ma w tym żadnego zamysłu - przecież próbował się bronić butelką whisky która przydeptał mu little bill, a młodziak w przypływie adrenaliny kasuje gościa w wychodku żeby potem upijać się i płakać jak małe dziecko, przy czym deklaruje, że to nie dla niego. Hm...czy tak powinien wyglądać koniec westernów? Jeden wielki kubeł zimnej wody na głowę? Nie umiem się jakoś z tym pogodzić - zwłaszcza, że wszystkie topowe produkcje raczyły nas bohaterami, których legendy próbuje nas pozbawić unforgiven. Jakkolwiek nie patrzeć film jest całkiem niezły - nie podoba mi się tylko to do czego praktycznie doprowadził.

PS mam nadzieję, że jeżeli odpiszesz to nie wspomnisz nic w stylu "ale przecież western nie umarł - jest Django", bo zwątpię.

ocenił(a) film na 6
senbonzakura

Prawdę mówiąc nie wiem, czy ten film należałoby uznać jako ostatni podryg klasycznych westernów. Mam nadzieję, że może tylko za koniec pewnej epoki w ich kręceniu, bo "Django" rzeczywiście trudno uznać za przedłużenie gatunku. Dziwnie to wygląda, kiedy otwiera się listę najlepszych westernów na Filmwebie i na szczycie jest właśnie ten film...

Hehe... no tak, rola Van Cleefa w "Za kilka dolarów więcej" przyćmiła nawet Eastwooda ;) Ale czy rzeczywiście nikt wcześniej nie pokusił się o złamanie takiego wizerunku cowboya? Przecież w "Dobrym, złym i brzydkim" można odnaleźć poczciwego Tuco - cwaniaczka, pijaczynę, gadułę i dziwkarza,sądzonego zresztą za parę gwałtów. Dla mnie pytanie brzmi raczej, czy "Bez przebaczenia" to rzeczywiście jeszcze próba (udana, czy też nie) złamania konwencji, czy już film wpadający w parodię? Bill ma rozterki moralne jak panna na wydaniu, Bob okazuje się nadmiernie gadatliwym mięczakiem (i jeszcze do tego monarchistą!), Kid prawie potrzebuje psa przewodnika, a Ned... jest czarny ;) Nawet Małemu Billowi, który początkowo wydaje się bohaterem "z tej bajki", zaczyna wreszcie lać się na łeb, bo dekarz to z niego raczej cienki. Do tego dochodzi jeszcze ta - moim zdaniem - dość naiwna fabuła i kilka momentów, w których myślałem "zaraz, zaraz..." (np. kiedy zostawiał po środku pustkowia dzieciaki, które nie wyglądały na więcej niż 12 i 7 lat). Z drugiej strony, jeżeli uznać ten film za próbę złamania pewnej konwencji ("kubeł zimnej wody"), to nasuwa mi się zasadnicze pytanie, co w takim razie zaproponował on w zamian??? Czy wytyczył jakąś nową ścieżkę, czy raczej jako parodia stał się gwoździem do trumny całego gatunku? Tego pierwszego, moim zdaniem, na pewno nie zrobił. Natomiast w drugim przypadku mam nadzieję, że ktoś jeszcze podejmie temat na takim poziomie jak Sergio Leone, choć nie koniecznie oczywiście w dokładnie takiej samej formie.

ocenił(a) film na 7
raaadoslaw84

"Dobry, zły i brzydki" to ostatnia część trylogii, więc rozbicie historii na paru bohaterów, których nie można zidentyfikować w zero jedynkowy sposób, a więc ta cała "innowacja" w postaci znacznie bardziej rozbudowanej niżby to przypadało na standardowy western - fabuły jest rozwinięciem pomysłu z "Za kilka dolarów więcej". Z tego z resztą zaczerpnięto w wg mnie westernie wszech czasów - "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", który powstał 2 lata po "Dobrym, złym i brzydkim". "Unforgiven" jest jak z resztą sam dostrzegasz dość trudny do odczytania jeśli chodzi o zamiary reżysera. No ale może trzeba takich nieszablonowych projektów żeby tacy jak my mieli zagwozdkę. Chociaż wcześniej też pojawiały się specyfiki jak np. "Mściciel" z Clintem.

ocenił(a) film na 6
senbonzakura

Zgadzam się w 100%, że "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" jest westernem wszech czasów! No oprócz Tuco był jeszcze niejaki Butch Cassidy - cwaniaczek, który, jak się okazało pod koniec filmu, nigdy nikogo nie zastrzelił. Należy przy tym pamiętać, że film twórcy "Żądła" jest w jakiejś mierze oparty na faktach, dlatego tym bardziej zaskakuje ukazanie w takim świetle sławnego Roberta Parkera. Do czego zmierzam... Nie sądzę żeby "Bez przebaczenia" jako pierwsze łamało sztywny wizerunek cowboya. On był już łamany znacznie wcześniej i moim zdaniem ze znacznie lepszym/ciekawszym rezultatem. Dlatego ostatecznie będę się skłaniał ku ocenie, że temu filmowi jednak bliżej do parodii (nie do końca udanej). Rzeczywiście bardzo szkoda, że niejako przy okazji, choć pewnie niezamierzenie, zamyka on pewną epokę.

raaadoslaw84


IDIOCI nie powinni miec dostępu do internetu.

raaadoslaw84


wypracowanie gimbusa pt. 'ten film jest be', czyli pierdoły spod stodoły.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones