Film o tym, że nie ma złych i dobrych ludzi. Każdy może robić rzeczy straszne i piękne. W tym
westernie wszystko jest na odwrót. Szeryf nie jest dobry, mordercy nie są źli, zabijanie
każdemu przychodzi niełatwo. Zwróciłbym tu też uwagę na postać Anglika Boba. Człowiek
zbudował swoją potęgę na zabijaniu, zarabiał pieniądze przez mordowanie i opowieści o
tym. A wystarczyło parę kopniaków, postraszenie rewolwerem i jego siła zniknęła. Na
przemocy nigdy nie można zbudować nic trwałego.
I właśnie tego rodzaju przemyśleń w tym filmie jest bardzo wiele. Można oglądać go
wielokrotnie i zawsze odkryje się coś nowego. Każdy aktor stworzył tu wielką kreację, zdjęcia
i muzyka są równie doskonałe.
Można jedynie się przyczepić do zimy, który jest dość niekonsekwentnie pokazywana w
filmie oraz do początku, w którym nieporadność Williama jest trochę przerysowana.
Ale są to drobiazgi. Film i tak zasługuje na 10/10.