Niby wszystko jest ok, obsada, preria, strzelanie, bród, dz***ki, i epicki tytuł ale jakoś film do
mnie nie trafił, tak jakby Clint robił film ale na pół gwizdka...jakby nie miał pomysły o czym to
ma w ogóle być bo ta historyjka o mszczących się dz***ach jakoś do mnie nie przemawia :)
A niby o czym miał zrobić o zemście szeryfa (było już), barmana? albo najlepiej o zemście radiotelegrafisty? , człowieku pomyśl nim coś napiszesz przecież fabuła tu pasuje jak ulał film 10/10
dla mnie to jest sztuczne ;] pozostałe zemsty z wykluczeniem radiotelegrafisty są ok ; d
Unforgiven to jeden z niewielu westernów, o których nie można powiedzieć, że są sztuczne. Ogólnie i bliżej.
Jasiu Wędrowniczek ma rację, przynajmniej tak samo odebrałem ten film - niby jest tu wszystko, co western powinien mieć - a jednak wydaje się lekko pusty i jałowy. Solidna rzecz i nic nadto
7/10
A powiedz mi jakie jest życie najczęściej to właśnie "lekko puste i jałowe". Film jest strasznie realistyczny, główny bohater nie jest jakimś kozakiem, że mu nikt nie podskoczy np. w barze nie zgrywał twardziela nie chciał kłopotów, a jednak dostał łomot. Przekazywane ustnie relacje są pokazane jak się je przeinacza np. pobita i pocięta po twarzy nożem prostytutka w ostatnim przekazie ma wszystko poobcinane uszy, nos i piersi. Albo jak William Money wysadzał pociąg nie wiedząc że jadą tam kobiety i dzieci, potem mówił na końcu filmu, że strzelał do wszystkiego co się rusza i na drzewo nie ucieka. Tak samo opowieści Księcia śmierci wszystko to takie męskie "plotki". Scena jak strzelają do bandyty tego przy skałach też jest super nie za pierwszym razem go zabijają. Ned nie chce go zabić i postanawia się wycofać. To i jeszcze wiele innych rzeczy, których tu nie wymieniłem sprawia, że dla mnie ten film jest naprawdę arcydziełem i w 100% zasługuje na te 4 Oscary.
Oceniłeś Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda na 10/10 a Unforgiven na 8/10.Wniosek jest jeden masz gówno a nie pojęcie o westernie.